Jest w tej książce rozdział traktujący o agro lataniu w Iranie i o klimatach związanych z bliskim wschodem, a w nim opowieść pod tytułem "Rozminowywanie granicy".
Oto fragment:
"Pewnego dnia, było to w latach dziewięćdziesiątych, szczególną uwagę zwróciłem na pokazywaną w Irańskiej TV transmisję o rozminowywaniu po wojnie irańsko-irackiej granicy między tymi państwami.
Wieczorem, kiedy słońce chyliło się ku zachodowi, ustawiono grupę młodych chłopców w tyralierę. Z tyłu ich ojcowie i muła. Dziewczynki i kobiety nie mogły w tym uczestniczyć, gdyż są niegodne oglądania nadzwyczajnej łaskawości Allaha. Każdemu młodzieńcowi wciśnięto Koran pod pachę, oczy zasłonięto zieloną opaską z napisem: Besmelle Rachmane Rachim ( W imię Boga Miłosiernego i Litościwego ). (...)
W rejonie ustawione były ogromne, gigantyczne megafony, z których słychać było: Allah Akbar, Allah Akbar, Allah Akbar. Na słowa muły chłopcy ruszali idąc w kierunku słońca, bo tylko to widzieli.
Od czasu do czasu "szczęśliwy" wylatywał w powietrze, a ojciec z mułą padali na kolana i dziękowali Allahowi, że przyjął go do raju. Potem szkoła, do której uczęszczał ów chłopiec otrzymywała imię owego "męczennika", a ojciec gratyfikację finansową".
Polecam książkę, nie tylko z powodu różnic kulturowych.
