

Mieliśmy 2-2,5h okno na trasę o długości 150km. Wystartowałem tuż przed 12 i po stwierdzeniu, że warunki są dokładnie takie jak określała prognoza, niemal natychmiast poleciałem do 1 PZ (424 Borowy Młyn).
Wiało - i to całkiem silnie - ok 30km/h, ale leciało mi się zaskakująco przyjemnie. Max wysokość pod podstawą to 1070m, ale leciałem zwykle w nieco niższym przedziale. Udawało mi się lecieć szlakiem, lub wynajdywać połączenia między chmurami. Prawie bez krążenia - no chyba, że podniosło zacnie.




Pierwsze warcaby zrobiły się po 1 PZ . Do przelecenia był całkiem zgrabna połąć kaszubskiego lasu, a wysokość była niespecjalnie wesoła (ok 600m). Musiałem wrócić pod wcześniejszą chmurę aby wyrwać nieco wysokości i razem z odnoszącą mnie chmurką na kolejny PZ (Stara Kiszewa) przekrążyłem w słabym noszeniu ok 10km zyskując znów szaleńczą podstawę ( może już wtedy 1100m).
Dalej do Starej Kiszewy poszło całkiem zgrabnie i niebo niemal nagle przykryły "rozlańce"


Zamiast lecieć do 3pz (Brusy) wrociłem w okolice EPKO. Z prognoz to miał być już koniec lotnego dnia. Ale w międzyczasie również Wojtek doleciał do okolic EPKO. I się zaczęło.
Czuliśmy ogromny niedosyt , bo wypadałoby zakończyć trasę po ok 90km i jednak zdecydowaliśmy się na wspólny skok w kierunku Brus. Niebo lekko się ożywiło.


Przed Brusami (10-15km) zatrzymalimy się i tu należało definitywnie zakończyć trasę i wrócić. Świadomie czekaliśmy jednak na połączenie. W zasadzie była to już "kaplica" , ale podjęliśmy to ryzyko. Tuż przed PZ zostałem w kominie (trzymając go), a Wojtek poleciał nad Brusy, wracając w stylu sztafetowym miał przejąć komin, niestety zaczął słabnąć. Poleciałem nad PZ Brusy i dopiero wtedy zrobiło się ciężko. Powrót do EPKO wyglądał szaro (dosłownie) i odbiliśmy w stronę Borska, gdzie majaczyły jakiekolwiek kłaczki.

Wspieraliśmy się wzajemnie, ale latając w przedziale ~400m - 600m trudno o duży zasięg i możliwość przeskoku do komina kolegi. Walczyłem stanowczo długo. Oglądająć pas w Borsku z każdej ze stron i z różnych wysokości.
Pocieszał mnie fakt, iż na radiu Borsk odezwał się czlowiek i poinformował o stojących na betonce dwóch Cesnach , braku ruchu i pasie w użyciu. Cywlizacja

Mając ~700m nad Borskiem i nie majac dolotu do EPKO przez wielką szarość, a 10km od lotniska grożące opady deszczu , dotarło do mnie , że w mojej kabinie pojawiła się "apteka". Wyliczanki w stylu MC 1,2 ; -50m do EPKO; godzina na zegarku ; prędkość wiatru; czas potrzebny do EPKO ... trochę mnie to zmroziło i stwierdziłem, że ląduję, gdyż chyba za wszelką cenę próbowałem bezpiecznie dolecieć do EPKO.
Grzecznie zgłosiłem się w Radiu Borsk informując o swoich zamiarach , miły głos zaprosił i poinstruował w której części jest najrówniej.
Wylądowałem popisowo



Czy było warto skakać do Brus i prosić się o te "kłopoty"? Chyba tak, gdyż przelecieć w takich warunkach 133km to jednak nie wcześniejsze 90km i dopiero takie wyciśnięcie dnia (jak cytryny), dało mi poczucie, że zrobiłem absolutnie wszystko, aby zrobić trasę zachowując bezpieczeństwo

Jak się okazało , Wojtek dokulał się do EPKO, ale gdy ponownie zobaczyliśmy się w EPKO, nasze uśmiechy były znaczące


Wszystko do zobaczenia na : https://www.onlinecontest.org/olc-3.0/g ... Id=8175397
Na barogramce widnieje również AGL, co pięknie obrazuje wczorajsze zmagania

A co do prognoz ... przynajmniej wczoraj.
LEG - rzeczywiście niedoszacował (wczorajsze wysokości i i możliwe lotne godziny). Elmer (fcst24) - no w dyszkę . O ile na dzień przed lotem był nieco bardziej optymistyczny na kierunku wschodnim od Koscierzyny, to w niedzielę rano nieco się skorygował. Szwedzki RASP odleciał w optymizm, choć muszę przyznać, że również na niego zerkam. Z pomocą przyszły jednak serwisy Wetter3.
Tak czy inaczej, na pogodę czeka się na lotnisku.

Pozdrawiam